Zakątek
relaksu mojej duszy to moje słowo pisane, malowane urywki tkwiących
we mnie chwil i kolejne ich zatrzymane na kliszy w wyobraźni
narodziny … zakątek wyjątkowo przyjemny i czuły, wyraziście
osobisty, uczuciem otwarty i tajemniczy, prosty, dumny i wrażliwie
silny, przed chwilą zbudowany milową chwilą, esencją emocji
stworzony, obdarzony rozumu schronieniem, skrajnym wzajemności
oddechem i przyodziany sercem, to zakątek pozornie przeciwnych
biegunów płodzących radość i uprzejmość wyobraźni, wzajemnie,
bezwładnie niesfornych, stale analizujących w ułamku czasu
niestały pierwiastek sztuki odczuwania, dostrzegania szczęścia,
sztuki zaciętej walki bez przemocy, zakątek sinusoidalnej entej
potęgi trwogi, nieważnego słowa ważnej ciszy i skupienia ciepła
wielobarwnego spojrzenia, zakątek skrytego czucia wartości uderzeń
mistrzowskiego serca, we wszystkim i niczym, pomimo nagiej wiary
życia, opętanej niewiarą realnego bycia i wolności, pomimo
cierpkiego smaku zdrady siebie samego, bez wyraźnego wyrazu ślepego
wstydu … Zapominając, gdzieś głęboko chowając, emocje,
wrażenia, dostrzeżenia i poruszenia dziecięcego tchnienia,
beztroski, nieskomplikowanego myślenia, spontaniczności i
krystalicznego spojrzenia, sukcesywnie zapominam piękno świata,
skrupulatnie omijam szczegóły przyrody, umniejszam ambicje życia i
wartość sensu, zagłuszam głos wnętrza i zabijam bajkowość
tworząc nudną codzienność… wymazując z siebie dziecięcy umysł
mądrzeję tym samym jednak zaczynam dorosłością umierać, tracę
oddech, gubię miłość, odnajduję złość, uczę się nienawiści
i pielęgnuję zemstę … Skoro tchnienie dziecka we mnie wyklucza
bycie w pełni dojrzałym, dziś już nie chcę być dorosłym i choć
zakątek ten ma dla mnie nieocenioną wartość to za mało by
szczęśliwie żyć.