W środku półmroku
blask płonącego, kolorowego wosku
od żaru płomienia nieregularnie pogiętego
wypychał sen poza umysł, prowadząc za sobą, wypełniającą całą przestrzeń pokoju
ciężką ciszę ... w ciężarze ciszy nie słyszy się własnego głosu
nie widać palącego się stosu stresu
ni serca łąk kwiecistych, delikatną mgłą pokrytych.
Ciężki oddech głupoty
nieodpowiedzialności parząca pokrzywa
i ból cięcia umysłu, drewnianym nożem nasiąkniętym solnym roztworem złości
duszy zgubionej ... ot co pozostaje gdy zbyt głęboko nurkuję się w przeszłych głębinach
pławiąc się w wymyślonych zmorach wygłodniałej wyobraźni.
blask płonącego, kolorowego wosku
od żaru płomienia nieregularnie pogiętego
wypychał sen poza umysł, prowadząc za sobą, wypełniającą całą przestrzeń pokoju
ciężką ciszę ... w ciężarze ciszy nie słyszy się własnego głosu
nie widać palącego się stosu stresu
ni serca łąk kwiecistych, delikatną mgłą pokrytych.
Ciężki oddech głupoty
nieodpowiedzialności parząca pokrzywa
i ból cięcia umysłu, drewnianym nożem nasiąkniętym solnym roztworem złości
duszy zgubionej ... ot co pozostaje gdy zbyt głęboko nurkuję się w przeszłych głębinach
pławiąc się w wymyślonych zmorach wygłodniałej wyobraźni.